niedziela, 2 grudnia 2012

Rozdział 2

Sory, że taka długa przerwa, ale cóż... Nie każdy tyle wolnego czasu (A niektórzy mają, ale wolą się opierdalać, jak na przykład ja :3)... A zresztą, nieważne xD Miłego czytania ;D


Steven nie mógł się powstrzymać, żeby nie pogłaskać chmurek, a gdy okazały się w dotyku tak puchate, na jakie wyglądały, zdecydował, że to jest właśnie to, co chciałby robić do końca życia. Chmurki wydawały się nie mieć nic przeciwko.
- Kocham was – oznajmił zupełnie szczerze.
Duff zaśmiał się histerycznie na te słowa. W przeciwieństwie do Izzy’ego, który sprawiał wrażenie jakby okolica nie zrobiła na nim najmniejszego wrażenia, o czym świadczył towarzyszący mu nieodłączny obojętny wyraz twarzy, blondyn czuł się odrobinę nieswojo. Nie trwało to jednak zbyt długo, bo niespodziewanie dostrzegł coś na warstwie puchu pod stopami…
- TAK! Włos z grzywy jednorożca! To będzie moja nowa kolekcja, najlepsza do tej pory! Prawda, że zajebista? – spytał, podtykając znalezisko pod nos Axlowi.
Rudy nawet tego nie zauważył. Wydawał się zupełnie nieobecny. Stał w bezruchu, z niemym zachwytem przyglądając się Krainie Puchatych Tęczy. Czuł, że właśnie znalazł się w raju. Te wszystkie chmurki i tęcze wyglądały jakby tylko czekały na kogoś, kto z pomocą pilarki spalinowej MS 440 firmy Stihl odpowiednio się nimi zajmie. Pogrążony w cudownych wizjach nawet nie zauważył, kiedy Slash znalazł się w posiadaniu jego zapalniczki i wykorzystując chwilę nieuwagi kolegów oraz Eustachego, zbliżył się z nią do jednej z tęczy.
- Spierdalamy, to może zaraz jebnąć! – wrzasnął nagle Slash, rzucając się przed siebie.
- Nieee! – Jęknął żałośnie Axl, załamując ręce. – Ja to chciałem...
- Nie narzekaj tylko spierdalaj! – Ryknął mu nad głową Duff i rzucił się przed siebie, wpadając przy tym na Slasha. 
- Steven, idziemy! No chodź, bo zaraz to wszystko pierdolnie i tyle będziesz miał! – Krzyczał Izzy z miną srogiego rodzica do zjeżdżającego z tęczy perkusisty, ale kiedy ten nie zareagował, gitarzysta wzruszył ramionami i sam podążył za resztą kolegów, którzy byli już prawie w miejscu, w którym przywitał ich Eustachy. 
- Ale patrzcie! Teraz na brzuchu! Juhuu! – Uśmiech nie zszedł z twarzy Adlera nawet kiedy jego ‘zjeżdżalnia’ zaczęła się palić. 
- On zawsze jest takim idiotą, czy dziś mamy jakąś specjalną okazję? – Zapytał półgłosem jednorożec, spoglądając na Izzy’ego, który zdawał się w ogóle nie przejmować całą sytuacją. 
- Domyśl się. – Odburknął Stradlin z typową dla siebie grzecznością i entuzjazmem. Czworo Gunsów tłoczyło się wokół jednej z różowych, puchatych chmurek, próbując ustalić dalszy plan działania („Po prostu spierdalamy, nie?” „Ale kurwa jak, geniuszu?” „Polecimy na pegazach!”), aż w końcu podszedł do nich wciąż uśmiechnięty Steven z w nieco nadpalonej koszulce i skrawkiem tęczy w ręce. 
- Patrzcie, trochę zostało!
- Dawaj to, kurduplu! – Ryknął Duff, wyrywając koledze z ręki barwny strzęp. – Nowa kolekcja! – Izzy westchnął ciężko. Był ciekaw za co aż tak pokrzywdził go los. Bo przecież za ćpanie, chlanie i dilerkę na pewno kara jest mniejsza.
- To w końcu spierdalamy, czy nie? – zapytał po chwili.
- Jak wymyślisz jakiś sposób… - mruknął Slash, rozkładając karty przed sobą i Eustachym. – Ty, jednoróg, umiesz grać?
- Oczywiście – potwierdził Eustachy z wyższością. – Każdy szanujący się przedstawiciel mojego gatunku…
- Stul pysk i graj.
Axl uśmiechnął się pod nosem, zdając sobie sprawę, że właśnie chwilowo pozbył się konkurencji. To była okazja, której po prostu nie można było przepuścić. Gdyby tylko miał ze sobą jakąkolwiek broń, cokolwiek, przy pomocy czego mógłby siać chaos i zniszczenie… A tu nic. Życie jest cholernie niesprawiedliwe i ta myśl powoli zaczynała go wkurzać. Z sekundy na sekundę coraz bardziej, aż w końcu Rudy nie wytrzymał i rzucił się na najbliższą chmurkę, rozrywając ją przy pomocy pazurów oraz zębów.
Cała reszta, przyzwyczajona do podobnych zachowań, nie zwracała na niego uwagi.
- Co to ma kurde być?! – warknął nagle wkurzony Slash. – Myślisz, że jak nie istniejesz, to nie zorientuję się, że oszukujesz, pierdolony kucyku?!
- Wypraszam sobie, nie jestem żadnym kucykiem – oburzył się Eustachy. – Pochodzę z czystej linii jednorożców.
Przyglądającego się ich grze Stevena poruszył inny fragment wypowiedzi kolegi. Jeśli Slash miał rację, światopogląd blondyna runie w gruzach.
- Co masz na myśli mówiąc, że on nie istnieje? – zapytał słabo.
- Daj spokój, Stevie, chyba nie wierzysz już w takie mutanty? – Slash wskazał Eustachego, który chciał coś powiedzieć, ale nie został dopuszczony do słowa. – Krzyżówka konia i rogu nie ma prawa istnieć – oznajmił kategorycznie.
- Ale przecież on… No, jest tutaj – Steven nie zamierzał łatwo pozbyć się swoich przekonań.
- Nie istnieje – powtórzył Slash z uporem.

Steven zerwał się na równe nogi, przy okazji zrzucając z kolan śpiącą smacznie (do tej pory) Daisy. Blondyn zaczął szlochać w niekontrolowany zupełnie sposób, nie zwracając nawet uwagi na to, że wcale nie jest jedyną (nawet pomijając miotającą z oczu pioruny siostrę Stradlina) osobą, która się obudziła. Slash, Axl i Izzy spoglądali teraz na niego z mieszanką zdziwienia i politowania, a Duff biegał po całej działce, zaglądają spod każdy krzak i każdy kamień i wołając „Gdzie jesteś, tęczo?! Wróć do mnie! Potrzebuję cię do mojej kolekcji!” 
- Miałem dziwny sen... – Mruknął w końcu Slash, próbując przeczesać włosy palcami, ale niestety, były one tak splątane, że ręka utknęła mu w tym gąszczu na dobre. Steven zachlipał i otarł oczy rękawem bluzy Izzy’ego, który akurat stał obok. 
- A ja miałem zajebisty, ale KTOŚ mnie obudził! – Axl zamachał szaleńczo rękami, po czym wycelował palec wskazujący prosto w nos Adlera, dając wreszcie upust swojemu sprzeciwowi zasadom savoir vivre’u (Na pewno był to pierwszy taki wybryk. W końcu Axl to dżentelmen jakich mało). 
- Też miałem najpiękniejszy, były jednorożce i chmurki i tęcze... Ale wtedy Slash powiedział, że Eustachy nie istnieje i... No co? Nie zmyślam! – Naburmuszył się blondyn, widząc wytrzeszczone na swoją uśmiechniętą twarz oczy Rose’a i Stradlina (Duff pogrążał się teraz w rozpaczy po utracie największej kolekcji tęcz, Daisy próbowała za nogę ściągnąć go z zapuszczonego trawnika, a Slash wciąż starał się wyplątać rękę z własnych włosów, ale szło mu opornie. Teraz kończyna tkwiła uwięziona aż po łokieć). 
- Nie uwierzycie, ale mi śniło się to samo! Jednorożec z kretyńskim imieniem, Hudson podpalający tęczę i... – W tym miejscu Rudzielec uśmiechnął się z rozmarzeniem - ...te małe chmurki! Drą się zupełnie jak wata! 
- Taa... Mi też się to śniło – Dodał Izzy. – Ale myślałem, że to od spania na mokrym trawniku...
- Ja myślałem, że to nieświeże burito... – Przytaknął Steven z powagą i poklepał kolegę po ramieniu, co zapewne miało być gestem połączenia się w bólu i nadziei na lepsze jutro.
- Nie pierdol, Adler. Nawet nie jadłeś wczoraj burito. 
- No właśnie! – Chłopak zrobił zaaferowaną minę i pochylił się ku przyjaciołom – Czy to nie jest podejrzane? 
Pięć dłoni plasnęło głośno o pięć czół. Duff i Daisy stali w drzwiach altanki kręcąc głowami z niedowierzaniem, Axl i Izzy zrezygnowali z dalszej konwersacji z osobnikiem, który w ich mniemaniu był mniej inteligentny niż wcześniej wspomniana przekąska. A jeśli Axl Rose uważa cię za głupszego niż trochę mięsa i fasoli w kawałku ciasta, to prawdopodobnie nie ma już dla ciebie nadziei. Po chwili wszyscy spojrzeli na Stevena, na którego czole także malował się czerwony ślad po uderzeniu. 
- Matko... – Jęknął chłopak, kręcąc głową z rezygnacją. – Hudson, ale z ciebie idiota...
- Ze mnie, tak? – Slash spojrzał na Stevena znacząco, wciąż próbując uwolnić rękę. W końcu zorientował się, że jest to znacznie trudniejsze zadanie, niż mu się wydawało. Zbyt trudne. – Ekhem… Pomoże mi ktoś, czy będzie tak stali i patrzyli jak debile?
- Jasne – zgodził się Axl, z podejrzaną życzliwością. – Zaraz wracam.
Rudy wyszedł z altanki, a po chwili do uszu pozostałych dotarła mieszanina huku oraz przekleństw. Wreszcie wrócił i stanął w drzwiach, uśmiechając się niewinnie.
- To pomożesz? – zniecierpliwił się Slash.
- Jak obiecałem – potwierdził Axl, wyciągając zza pleców sekator.
Na ten widok gitarzysta poderwał się z miejsca i rzucił do ucieczki, wrzeszcząc coś w stylu „Nie pozwolę ci ich tknąć, psychopato!”. Axl nie zamierzał jednak poddać się tak łatwo („Chcę ci tylko pomóc!”), chociaż złośliwy uśmieszek goszczący na jego twarzy mógł pozostawiać wątpliwości co do rzeczywistych intencji Rudzielca. Do pościgu wokół altanki dołączył również Duff, kiedy uświadomił sobie, że lok Slasha też mógłby być całkiem dobrym zalążkiem nowej kolekcji.
- Mam to w dupie, idę spać – mruknął Izzy, po pięciu minutach przyglądania się tej zabawie. W końcu wolna wersalka nie mogła się tak po prostu marnować.

8 komentarzy:

  1. Obie jesteście genialne, ale jak już piszecie razem...AWWWW ;D Uwielbiam Krainę Puchatych Tęczy i nie umiem pisać sensownych komentarzy, więc...AMEN. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak oni mogą tak... Tak niszczyć Stevenowi dzieciństwo?!Że co?! Że jednoróg, skrzyżowanie rogu i konia nie istnieje, bo gra w karty lepiej od Hudsona?! No chyba, kurwa, nie! W takie bajki to ja nie wierzę. Nic mnie nie przekona, że czarne jest czarne, a białe jest białe, nawet jeśli Duff zacząłby to NIC kolekcjonować!
    Izzy mia świętą rację, jak zwykle! Pozwolę sobie go zacytować: Mam to w dupie, idę spać!


    wyłączcie te gÓpie obrazki ;C Proooooszę...

    Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurwa, czy ja już wspominałam o tym, że... że... TO JEST W CHUJ KURWA GENIALNE I CZEMU DO CHUJA SIĘ NA TO TAK DŁUGO CZEKA?! No ja nie wiem, ja nie wiem.
    KOCHAM TO! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. xDDDDDDDDD....
    Tego komentarza nie dałoby się zacząć inaczej..;) NO WIĘC, zacznę może od tego, iż kocham Axla ;P Jego wątek jest zdecydowanie najbardziej zajebistym ze wszystkich. Axl wymiata, nawet jak siedzi z zamkniętą mordą, wystarczy tylko ten złowrogi uśmieszek i czegóż chcieć więcej do szczęścia..?! Oto mój idol, bo normalnie rozkłada mnie na czynniki pierwsze..xd To żałosne jęknięcie na samym początku jest twórcze i trochę mylne, ale potem.... " Czuł, że właśnie znalazł się w raju. Te wszystkie chmurki i tęcze wyglądały jakby tylko czekały na kogoś, kto z pomocą pilarki spalinowej MS 440 firmy Stihl odpowiednio się nimi zajmie" - no i tu już jesteśmy w domu xdd Axl zaczyna wracać do normalnego stanu rzeczy, czyli całkowitego pojebania i o to chodzi ;) Oczywiście mój ulubiony wątek - Axl w akcji .... "Ekhem… Pomoże mi ktoś, czy będzie tak stali i patrzyli jak debile?
    - Jasne – zgodził się Axl, z podejrzaną życzliwością. – Zaraz wracam.
    Rudy wyszedł z altanki, a po chwili do uszu pozostałych dotarła mieszanina huku oraz przekleństw. Wreszcie wrócił i stanął w drzwiach, uśmiechając się niewinnie.
    - To pomożesz? – zniecierpliwił się Slash.
    - Jak obiecałem – potwierdził Axl, wyciągając zza pleców sekator.
    Na ten widok gitarzysta poderwał się z miejsca i rzucił do ucieczki, wrzeszcząc coś w stylu „Nie pozwolę ci ich tknąć, psychopato!”. Axl nie zamierzał jednak poddać się tak łatwo („Chcę ci tylko pomóc!”), chociaż złośliwy uśmieszek goszczący na jego twarzy mógł pozostawiać wątpliwości co do rzeczywistych intencji Rudzielca. "....hahaha xd To już pierwsza klasa jak nic..!! xdd Sekator i Axl....x)) No to się rozpisałam o tym Axlu, ale on zasługuje na 3/4 treści tegoż zacnego komentarza..;P
    " zrezygnowali z dalszej konwersacji z osobnikiem, który w ich mniemaniu był mniej inteligentny niż wcześniej wspomniana przekąska. " - xdddd zupełnie tak jak na co dzień w szkole - robię to samo z połową społeczeństwa....xdd
    Puchate chmurki i jednorożce to po prostu opisać się nie da...;D
    Zajebioza jak zawsze zresztą ;PP

    OdpowiedzUsuń
  5. TO JEST WYJEBISTE W KOSMOS! XD
    Kiedy tylko przeczytałam nagłówek, pomyślałam - będzie psychicznie, czyli tak jak lubię! I nie zawiodłam się!
    Duff i jego kolekcja wymiata, a realizm oraz obojętność Izziego jest taka jaką lubię. Jak wersalka wolna, to trza brać, a nie latać za Slashem z sekatorem. Takie podejście mi się podoba. :3 W ogóle to Slash ma strasznie sexy loczki. Ciekawe jak wygląda z mokrymi włosami i jaką mają one wtedy długość! :D Zawsze mnie to ciekawiło. Axl jest skorym do pomocy dżentelmenem (ale czasem robi się z niego niegrzeczny chłopak, który łamie zasady savoir-vivre'u, ale to rzadkość) i czyta Daisy na dobranoc. Czego chcieć więcej? Po prostu ideał męża! Co do Stevena, to on jest taaaki słodki! :3 Lubię lekko stukniętych chłopców, którzy żyją w krainie jednorożców i puchatych tęczy. I Eustachy jest jeszcze fajny! Ma fajne imię! Po prostu sam seks! I jest dobry w karty, a ów umiejętność jest bardzo sexy! :D
    Na koniec została Daisy. Nie mam zbytnio co o niej myśleć, ale ją lubię. Taki spoko dzieciak, który lubi ekologię. Myślę, że razem ze Stevenem będą dobrymi przyjaciółmi. Stevenek na tym skorzysta i być może zostanie ekologiem! Kto wie!
    Tak więc teraz zostaję mi jedynie oczekiwać na ciąg dalszy. Bardzo polubiłam Izzy'ego w tym opowiadaniu, ale ja zawsze i w każdym opowiadaniu go lubię (on po prostu ma to coś pociągającego w sobie). I na koniec muszę dodać, że Duff jest fajowy razem z jego śpiewaniem kołysanek gwoździowi i ułamanej śrubce. :3 Po prostu przed oczami staje mi taki wyrośnięty dzieciak z ślicznymi oczkami, który sobie słodziutkim głosikiem śpiewa (chociaż Duff ma mocny, punkowy głos, o czym przekonaliśmy się chociażby słuchając Attitude lub I don't care about you). KONIEC.

    OdpowiedzUsuń
  6. KOCHAM TO! Chociaż, co tu się dziwić .. Wystarczy tylko spojrzeć, kto jest autorem tekstu. GENIUS!
    Jakbyście znalazły wolną chwilę, którą możecie zmarnować na przeczytanie czyichś marnych wypocin, to zapraszam do siebie : http://little-seducer.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Z radością informuję, iż stare, dobre opowiadanie Czekoladowej - During The November Rain - odrodziło się w formie nowej, może nawet lepszej. A zwie się "Roses of Swing". Nazwa może nie tyle jest pozbawiona sensu, ile jest psycholeliczna w ten piękny i nie do końca normalny sposób, a wzięla się ona od utworu Dire Straits - Sultans of Swing. Opowiadanie samo w sobie przedstawia losy/perypetie trójki przyjaciół (w tym dwójki z przyszłych Gunsów, tak dla zmyły). Kolejny fanfic o Guns N' Roses, tak. Ale może i da się go przełknąć. Dlatego też zapraszam na prolog pt. "Balanga Rebeliantów". ~ Czekoladowa z pozdrowieniami :)

    OdpowiedzUsuń